doktorrdza - Artykuły warte uwagi

  Doktor Rdza - zabezpieczenia antykorozyjne samochodu - konserwcje
  Przebieg usługi
  Renowacja Lakier
  Auto Detaling - zabezpieczenie lakieru
  Usuwanie wgnieceń
  Cennik
  Jak skutecznie walczyć z rdzą
  Strona testowa
  Artykuły warte uwagi
  Licznik
  Facebook polub nas
  Historiapojazdu.gov.pl
  Galeria fotografii
  Opinie o wykonanej usłudze


fotografie zapożyczone w celach edukacyjnychoraz artykuły

 



Artykuły przedrukowany ze strony ,,cytat''
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090923/DODATKI02/509496707

,, Konserwacja samochodu wychodzi taniej niż lakierowanie

 
 

Dodano: 23 września 2009, 14:30 Autor:


Większość dzisiejszych samochodów ma cynkowanie nadwozia. Dlatego jeśli ciągłość powłoki lakierniczej nie zostanie naruszona, raczej nie trzeba obawiać się ataku korozji. Starsze auta są na nią jednak narażone. Szczególnie podatne na rdzewienie są elementy umieszczone najbliżej drogi.
Grunt to dobry preparat


Ogniska rdzy lubią pojawić się na progach, nadkolach, spodzie drzwi i błotników oraz w miejscach łączeń poszczególnych elementów nadwozia. Korodują też elementy odrapane lub obite do gołej blachy. Można temu jednak zapobiec. Jak? Konserwując auto.

W profesjonalnych warsztatach samochodowych zabezpiecza się zarówno podwozia jak i karoserię. Najważniejszą czynnością jest odcięcie dostępu do blacharki tlenowi, który sprzyja rozwojowi korozji. Ponieważ nie wszystkie miejsca na nadwoziu są w stu procentach pokryte lakierem, a wiele z nich z czasem się obija, tlen można odciąć właśnie warstwą środka konserwującego.

- Preparat konserwujący musi dotrzeć wszędzie, gdzie może powstawać rdza. Od kilku lat używamy preparatu Rust Chceck, który jest znacz nie lepszy od tradycyjnych środków. Dobrze penetruje spryskane nim elementy, a to oznacza, że jest skuteczny. Auta, które konserwujemy nie korodują - tłumaczy Mieczysław Polak, właściciel zakładu konserwacji nadwozi przy PZM w Rzeszowie.

Środek antykorozyjny wtryskuje się pod ciśnieniem w zamknięte profile nadwozia. Zanim zagnieździ się w szczelinach i mikropeknięciach wypiera z nich wodę. Co ciekawe, do konserwacji takim sposobem nie trzeba demontować tapicerki. Preparat wprowadza się przez wykonane w tym celu małe otwory.

Podwozie pokrywamy grubą warstwą

Nieco inaczej zabezpiecza się spód auta. Umyte wcześniej elementy spryskuje się innym preparatem. M. Polak poleca preparaty amerykańskiej firmy Valvoline.

- W odróżnieniu od krajowych produktów znacznie lepiej przyczepiają się do podwozia, dzięki czemu tworzy się na nim warstwa amortyzująca uderzenia kamieni. Dlatego po pewnym czasie nie powstają odpryski i ubytki. Ponieważ środek jest całkowicie odporny na promieniowanie UV i bardzo szczelny, sól i woda nie dostają się do podwozia – tłumaczy M. Polak.

Taniej niż malowanie

Ceny kompleksowej, zimowej konserwacji samochodu są różne. Decyduje tu rodzaj środków używanych przez zakład, wielkość auta, czy stopień skorodowania poszczególnych elementów.

- W przypadku małego auta cena zabezpieczenia podwozia i nadwozia to ok. 550 zł. Za zakonserwowanie średniego wozu trzeba zapłacić ok. 650-750 zł. Ceny do chodzą do 850 zł w przypadku największych pojazdów – mówi M. Polak.

Najbardziej czasochłonne jest zakonserwowanie aut dostawczych i ciężarowych. Tu koszty sięgają powyżej 1000 zł. Zwarzywszy, że naprawa i malowanie jednego elementu u lakiernika to ok. 300-500 zł, konserwacja nie jest dużym wydatkiem.''

Najmniej psujące się samochody. Raport usterkowości TUV 2015 opublikowany


Przed zakupem samochodu warto zapoznać się z raportem, który tworzony jest na podstawie niemieckiego rynku. Tworząc obraz widać, że najlepsze samochody tworzą Niemcy i Japończycy. Z drugiej strony bieguna są Włosi i Francuzi.

Zobacz też: Najmniej psujące się samochody. Raport usterkowości TUV 2015

Raport niemieckiego stowarzyszenia dozoru technicznego tworzony jest na podstawie badań technicznych przy przeglądach rejestracyjnych w całych Niemczech. W okresie między lipcem 2013 a czerwcem 2014 przebadano ponad 8,5 mln pojazdów. Jak co roku auta podzielono na pięć grup:

- samochody dwu-/trzyletnie: średni poziom poważnych usterek wynosi 8,4 proc.;
- samochody cztero-/pięcioletnie: średni poziom poważnych wynosi 13,9 proc.;
- samochody sześcio-/siedmioletnie: średni poziom poważnych usterek wynosi 20,1 proc.;
- samochody ośmio-/dziewięcioletnie: średni poziom poważnych usterek wynosi 26,8 proc.;
- samochody dziesięcio-/jedenastoletnie: średni poziom poważnych usterek wynosi 32,1 proc.

Lista najbardziej awaryjnych aut według TUV:

Pojazdy 2-3 letnie

1. Dacia Logan (15,7 proc.); średni przebieg to 50 000 km
2. Alfa Romeo MiTo (15,6 proc.); średni przebieg to 40 000 km
3. Fiat Panda (14,8 proc.); średni przebieg to 34 000 km
4. Citroen Berlingo (14,3 proc.); średni przebieg to 49 000 km
5. Ford KA (14,1 proc.); średni przebieg to 33 000 km.

Pojazd 4-5 letnie

1. Fiat Doblo (25,8 proc.); średni przebieg to 82 000 km
2. Dacia Logan (25,5 proc.); średni przebieg to 76 000 km
3. Renault Kangoo (25,4 proc.) średni przebieg to 73 000 km
4. Chevrolet Spark (25,1 proc.) średni przebieg to 46 000 km
5. Hyundai Tucson (22,3 proc.) średni przebieg to 71 000 km

Pojazdy 6-7 letnie

1. Renault Laguna (33,0 proc.); średni przebieg to 125 000 km
2. Dacia Logan (32,8 proc.); średni przebieg to 97 000 km
3. Renault Kangoo (31,9 proc.); średni przebieg to 104 000 km
4. Fiat Doblo (30,8 proc.); średni przebieg to 109 000 km
5. Citroen C4 (30,0 proc.); średni przebieg to 97 000 km.

Pojazdy 8-9 letnie

1. Mercedes klasy M (43,2 proc.); średni przebieg to 152 000 km
2. Fiat Stilo (41,1 proc.); średni przebieg to 119 000 km
3. Fiat Doblo (37,9 proc.); średni przebieg to 132 000 km
4. Kia Sorento (37,2 proc.); średni przebieg to 136 000 km
5. Renault Kangoo (37,1 proc.); średni przebieg to 115 000 km

Pojazdy 10-11 letnie

1. Mercedes klasy M (44,8 proc.); średni przebieg to 170 000 km
2. Fiat Stilo (44,3 proc.); średni przebieg to 127 000 km
3. Volkswagen Sharan (43,6 proc.); średni przebieg to 179 000 km
4. Ford Galaxy (42,5 proc.); średni przebieg to 183 000 km
5. Ford KA (42,4 proc.); średni przebieg to 75 000 km

Raport zapożyczony ze strony http://superauto24.se.pl/

Najbardziej psujące się samochody. Nowy raport usterkowości TUV 2015

Publikując coroczny raport dotyczący usterkowości przez niemiecki TUV, można zobaczyć, które samochody są wytrzymałe, a które najsłabsze. Tym razem prezentujemy auta najbardziej podatne na usterki. W ogonie porównania znalazły się takie marki jak Ford, Fiat, Renault, Dacia czy Mercedes.

Raport niemieckiego stowarzyszenia dozoru technicznego tworzony jest na podstawie badań technicznych przy przeglądach rejestracyjnych w całych Niemczech. W okresie między lipcem 2013 a czerwcem 2014 przebadano ponad 8,5 mln pojazdów. Jak co roku auta podzielono na pięć grup:

- samochody dwu-/trzyletnie: średni poziom poważnych usterek wynosi 8,4 proc.;
- samochody cztero-/pięcioletnie: średni poziom poważnych wynosi 13,9 proc.;
- samochody sześcio-/siedmioletnie: średni poziom poważnych usterek wynosi 20,1 proc.;
- samochody ośmio-/dziewięcioletnie: średni poziom poważnych usterek wynosi 26,8 proc.;
- samochody dziesięcio-/jedenastoletnie: średni poziom poważnych usterek wynosi 32,1 proc.

Lista najbardziej awaryjnych aut według TUV:

Pojazdy 2-3 letnie

1. Dacia Logan (15,7 proc.); średni przebieg to 50 000 km
2. Alfa Romeo MiTo (15,6 proc.); średni przebieg to 40 000 km
3. Fiat Panda (14,8 proc.); średni przebieg to 34 000 km
4. Citroen Berlingo (14,3 proc.); średni przebieg to 49 000 km
5. Ford KA (14,1 proc.); średni przebieg to 33 000 km.

Pojazd 4-5 letnie

1. Fiat Doblo (25,8 proc.); średni przebieg to 82 000 km
2. Dacia Logan (25,5 proc.); średni przebieg to 76 000 km
3. Renault Kangoo (25,4 proc.) średni przebieg to 73 000 km
4. Chevrolet Spark (25,1 proc.) średni przebieg to 46 000 km
5. Hyundai Tucson (22,3 proc.) średni przebieg to 71 000 km

Pojazdy 6-7 letnie

1. Renault Laguna (33,0 proc.); średni przebieg to 125 000 km
2. Dacia Logan (32,8 proc.); średni przebieg to 97 000 km
3. Renault Kangoo (31,9 proc.); średni przebieg to 104 000 km
4. Fiat Doblo (30,8 proc.); średni przebieg to 109 000 km
5. Citroen C4 (30,0 proc.); średni przebieg to 97 000 km.

Pojazdy 8-9 letnie

1. Mercedes klasy M (43,2 proc.); średni przebieg to 152 000 km
2. Fiat Stilo (41,1 proc.); średni przebieg to 119 000 km
3. Fiat Doblo (37,9 proc.); średni przebieg to 132 000 km
4. Kia Sorento (37,2 proc.); średni przebieg to 136 000 km
5. Renault Kangoo (37,1 proc.); średni przebieg to 115 000 km

Pojazdy 10-11 letnie

1. Mercedes klasy M (44,8 proc.); średni przebieg to 170 000 km
2. Fiat Stilo (44,3 proc.); średni przebieg to 127 000 km
3. Volkswagen Sharan (43,6 proc.); średni przebieg to 179 000 km
4. Ford Galaxy (42,5 proc.); średni przebieg to 183 000 km
5. Ford KA (42,4 proc.); średni przebieg to 75 000 km

Raport zapożyczony ze strony http://superauto24.se.pl/


http://www.zlomnik.pl/index.php/2013/03/06/dlugo-obiecywany-wpis-o-mercedesie/
 

Długo obiecywany wpis o Mercedesie

Jeśli po tym wpisie Mercedes-Benz nie pozwie mnie do sądu, to już nie wiem za co mieliby pozywać. Ewentualnie mogą zrobić jeszcze coś innego – zatrudnić mnie na piarowca, w ramach zasady „if you can’t beat’em, join’em”.

Długo obiecywany wpis o Mercedesie będzie dotyczył tego, jak marka uznawana za najlepszą na świecie spadła do drugiej ligi, ustąpiła miejsca BMW i Audi oraz boryka się (obecnie już nieco mniej) z potwornymi problemami jakościowymi.

Pierwsze i najważniejsze: nie jest prawdą to, co piszą na forach, że modele W123 i W124 były niedochodowe, bo były bezawaryjne. To bzdura. Były dochodowe jak posada prezesa GPW, tylko że rozkład tych dochodów nie do końca odpowiadał władzom koncernu. Poza tym z tego co się kiedyś dowiedziałem, to nie niezawodność W124 i poprzedników stanowiła sól w oku, tylko ten sam problem, który przez lata miało BMW: stare auta, których pierwsi właściciele dawno się pozbyli, trafiały do osób o małych dochodach, użytkujących swoje Mercedesy aż odpadną koła. Pomyślcie, w jaki sposób działa to na prestiż marki, kiedy Mercedes kojarzy się z Turkiem wożącym kożuchy ze Stambułu do Kolonii, a BMW – z dresiarzem spod Dzbądza, który smaży laka swoim E30 aż się półośki ukręcają. W taki sposób produkty tej marki, choć drogie, przestają być premium, bo premium ze swej natury jest tylko to, co jest albo bardzo nowe, albo bardzo stare, a przez to rzadko spotykane (a więc drogie). Baleron nie jest premium i nikt go z tego powodu nie kupuje, jeśli już się na niego zdecyduje – tylko z powodu jego długowieczności i niezawodności. Nikt z tego samego powodu nie kupi sobie 10-letniego W211, i bardzo dobrze, ponieważ ten produkt wyczerpał swój potencjał premium i powinien zostać zutylizowany, aby ustąpić miejsca następnym. Niestety, kłóci się to z pojęciem premium w społeczeństwie – ludzie oczekują, że produkty premium będą dużo trwalsze niż te najtańsze, jednak to absolutnie nie jest prawda. Wytwórcy wiedzą, że klient z pieniędzmi chce auta nowego i chce je często zmieniać, a następni użytkownicy – biedniejsi – nie powinni już mieć możliwości używać tego produktu, należy więc skonstruować go tak, aby zaczął się psuć, gdy wyczerpie się zasobnik prestiżu.

Zdanie sobie sprawy z tej sytuacji z pewnością przyświecało konstruktorom Mercedesa, gdy wprowadzali na rynek pierwszy model z nowych czasów – W210 z 1995 r. zwanego „okularem”. Niestety, okular zasłynął zupełnie z czegoś innego. Nikt nie twierdzi, że W123 czy W124 opierały się korozji, ale to, co wykonywał W210, delikatnie mówiąc, nie przystawało do produktu premium. Mercedes chyba trochę przesadził, konstruując auto, które w ciągu 7-10 lat ulega biodegradacji, bo jest wykonane z cienkiej jak papier, nieocynkowanej blachy. Gnije tak, że nie wiadomo w co ręce wkładać – najlepiej wkładać je w dziury pod tylną kanapą, które kiedyś były podłogą.

Osobną kwestią jest wejście Mercedesa do innych segmentów. Z czego pamiętamy klasę A W168 z 1998 r.? Może z bezpiecznej, kanapkowej konstrukcji? Może z tego, że była pierwszym osobowym Mercedesem z napędem na przednie koła? Nie, z tego że wywróciła się w teście łosia. I że chybcikiem dodawano ESP. Z czego pamiętamy pierwsze Vito? Z tego, że było dużo ładniejsze od poprzednika MB100 i wreszcie nie bazowało na hiszpańskiej technologii (no, może oprócz 2.3 D)? Nie, z tego że rdzewiało na potęgę, podobnie jak W210, W220 i pierwszy ML. Nie wiem czy wiecie, ale w pewnym momencie Mercedes nie dawał w ogóle gwarancji na perforację. Na lakier i blachę była ogólna, 24-miesięczna gwarancja, a potem koniec. Naprawdę nie mogę pojąć co myślano w dyrekcji tej najbardziej zasłużonej dla motoryzacji firmy. Z tym, że wywracający się W168, korodujące auta i inne takie to były typowe wpadki, zawinione przez głupotę jakichś tępych, oderwanych od rzeczywistości prezesów – od tamtej pory sytuacja znacząco się zmieniła.

Z gnijącego W210 i jego koleżków wyciągnięto ciekawą lekcję i W211 (następcę) skonstruowano zupełnie inaczej. Dano mu świetnie wykończone nadwozie z wieloma elementami z aluminium, ale za to dołożono parę elementów, które miały zepsuć się w zaprogramowany sposób. Wszyscy chyba znają przypadek pompy SBC (hamulcowej) – wyłączała się po osiągnięciu zaprogramowanej liczby cykli (naciśnięć). Można było ją odblokować i potem działała dalej. Jeśli to nie jest „planned obsolescence”, to już nie wiem co nim jest. Co ciekawe, niektórzy byli tak omamieni marketingiem, że pisali na forach – pamiętam to jak dziś – że „to dobrze, że Mercedes zrobił coś takiego, bo dzięki temu on czuje się bezpiecznie, że gdy pompa będzie już zużyta, to nie zepsuje się nagle, tylko da wcześniej znać”. Fajnie, ale kiedy padła komuś pompa hamulcowa w Baleronie? Przypadki takie można mnożyć: rozrząd w benzynowym V6 (wyrabia się kółko wałka wyrównoważającego), nietrwałe zawieszenie Airmatic w klasie S, jeszcze mniej trwała hydraulika ABC w S i SL, jednorzędowy łańcuszek rozrządu, katastrofalne piezoelektryczne wtryskiwacze Delphi w 2.2 CDI (oczywiście nie we wszystkich – tylko w najnowszych 2143 cm3), które zapiekały się jeszcze na parkingu fabrycznym zanim auta trafiły do klienta. Padające sterowniki sprzęgła kompresora (made in Filipiny), meksykańska elektronika w ML-u, olej kapiący na wiązkę elektryczną w klasie C W203 z kompresorem, no i znowu rdza – tym razem w klasie A W169 i ML-u W164. Słowem horror, istna lawina usterek, a dodatkowo naprawy w ASO zarzynały nawet tych, którzy byli przygotowani na wysokie koszta użytkowania Mercedesów – przykładem tu jest klasa R. No i Vaneo. Vaneo, czyli wspaniały pomysł – miejskiego minivana z przestronnym wnętrzem i przesuwnymi drzwiami, który był tak awaryjny i tak strasznie rdzewiał, że wycofano go już po 3 latach po wyprodukowaniu żenującej liczby 55 tys. egzemplarzy (przypominam, w zeszłym roku sprzedało się 240 tys. ciężarówek Foton Forland). Ciekawostka, że Vaneo dostał fabryczny kod z serii „dostawczej” (W414) – auta osobowe mają W1xx lub W2xx, dostawczaki W4xx, W6xx (np. Vito W639) lub W9xx (np. Sprinter W906). Jeszcze wiekszą ciekawostką jest to, że numer W415 otrzymał… Citan. Jak się okazuje, oferowanie w gamie Renault sprzed paru lat nie narusza prestiżu marki. A już zupełną ciekawostką jest sprzedawanie aktualnego ML-a W166 jako całkiem nowego modelu, podczas gdy od poprzednika różni się tylko i wyłącznie wizualnie oraz tym, że wsadzono mu silnik 4-cylindrowy. Rozumiem obniżanie kosztów, ale czy ono na pewno nie przeszkadza osobom wydającym na nowego SUV-a 300 tys. zł?
(Są na szczęście warsztaty, które ogarniają nowe Mercedesy, szukajcie ich adresu na moim fanpage na facebooku – to nie jest kryptoreklama, to jest jawna reklama)

Nie winię Mercedesa za to, że poszedł za postępem i potrzebami klientów, bo nie mógł zostać skansenem motoryzacji z sześciocylindrowymi dieslami z pompą rzędową osiągającymi 30 KM z litra. Nie winię Mercedesa za to, że mając taki potencjał na „premium”, wprowadził planowane postarzanie produktu i liczniki zużycia, które zresztą nie dotyczyły tylko pompy hamulcowej, ale też np. sterowników zamka centralnego, bo tak robią wszyscy. Takie manewry w Audi i BMW to norma. Trudno się dziwić, że postępowano tak jak wszyscy w biznesie. Trudno się dziwić, że klasę S robi się tak, żeby funkcjonowała tyle, ile jeździ nią pierwszy użytkownik i utrudnia się naprawy warsztatom nieautoryzowanym – to karygodne, ale normalne, tak jak godzimy się na konserwanty, różne askorbiniany i glutaminiany w naszym jedzeniu. Zżymamy się na nie, ale i tak to żremy aż nam się uszy trzęsą. Ale można dziwić się, w jaki sposób udało się zaliczyć TYLE wpadek jakościowych w tak krótkim czasie. Czy ktoś kto zasiadał w zarządzie Mercedesa w owym czasie nie zauważał fali zgłoszeń gwarancyjnych, rdzy i psującej się elektroniki i nie rozumiał, w jaki sposób to wpływa na prestiżowy potencjał marki? Może nie zauważył, że w roku 1991 – gdy gama Mercedesa była śmiesznie mała – w Europie sprzedało się 230 tys. sztuk samego Balerona W124, a w 2012 r. najlepszy model Mercedesa z całej, niezwykle szerokiej gamy – klasa C W204 – ledwo dobił do 175 tys. sztuk? Że Audi jest 6. marką w Europie, BMW 8., a Mercedes dopiero 10.? Oczywiście Audi i BMW nie zasypiają gruszek w popiele, ale Mercedes dość mocno został z tyłu. Zresztą zadajcie komuś pytanie, jakie auto kupiłby sobie dziś: odpowiedź brzmi – Passata. W 1991 r. odpowiedź byłaby inna – Mercedesa. Nie bardzo więc wiem, dokąd ten producent chce dziś iść i bardzo z tego powodu ubolewam, bo zawsze jest mi przykro, kiedy ktoś popadnie w kłopoty, więc zamiast ganić Mercedesa, po prostu nad nim lamentuję. Bo obecna kondycja Mercedesa przedstawia się tak:

Niestety, obecne produkty premium poczucie luksusu wywołują tylko przez chwilę, gdy się jej „odpakowuje” lub po prostu maca w salonie, a potem, w miarę ich użytkowania, okazuje się, że są takie same jak te zwykłe, tylko ładniej opakowane, natomiast jakość nie różni się. Różnić się nie może, bo wszystko powstaje na tych samych liniach produkcyjnych, żeby obniżyć koszt wytworzenia. To dlatego teraz w Mercedesie pracuje ten sam silnik co w Dacii Lodgy, a komponenty dostarczają ci sami poddostawcy – różne tam Valeo, Bosch i Delphi. Jedyne co zostało premium, to legenda marki i cena. A zatem jeśli kusi Was Mercedes, kupcie sobie Dacię – jedyne, co się różni, to odczuwanie jakości, które zresztą jest bardzo subiektywne i niestety dość ulotne. Przy czym o ile w Mercedesie początek jest super, a potem występuje równia pochyła, o tyle w Dacii jest słabo już na początku i tak zostaje. To co jest bardziej znośne?

W krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Mercedes skończył się na W124. I w naszych sercach niestety też.

 

Wstydliwe wpadki! Zobacz, które samochody rdzewieją najmocniej


Korozja pożera i niszczy nie tylko stare samochody. Producentom czterech kółek ciągle zdarzają się wpadki - o zgrozo, nawet firmom słynącym z solidności i trwałości. Zobacz, które auta rdzewieją znacznie bardziej od innych - oto nowa lista...

Mercedes klasy B

Niemiecki producent stworzył nowoczesne auto, ale "polubiła" je korozja. Rdza atakuje dolne krawędzie drzwi, klapy oraz spawy przy kielichach (mocowanie amortyzatorów).

Mercedes klasy E W210

Mercedes klasy E W210

O tym modelu Mercedes raczej chciałby szybko zapomnieć. Korozja wprost uwielbia model W210 - atakuje ramki pod uszczelkami, dolne krawędzie drzwi, nadkola, łączenia przednich kielichów zgrzewanych z karoserią, podwozie, progi i błotniki

Nissan navara

Nissan navara

Japoński pikap jest pożerany przez korozję w miejscach mało widocznych - rdza pojawia się na ramie, wydechu, podwoziu. Felgi też pokrywa rudy nalot.

Mazda 6 pierwszej generacji

Mazda 6 pierwszej generacji

Kłopoty z korozją dotyczą egzemplarzy szóstki wyprodukowanych przed 2008 rokiem. Zdaniem dziennikarzy magazynu "Auto Świat" korozja wyłazi na drzwiach, masce, nadkolach i podwoziu. Profile zamknięte też kryją przykrą niespodziankę .

Hyundai i30

Hyundai i30

Kompaktowy Hyundai miał być nową jakością. Rdza najczęściej pojawia się na rantach drzwi i klapie bagażnika.

Suzuki jimny

Suzuki jimny

Zdaniem dziennikarzy magazynu "Auto Świat" mała, japońska terenówka ma problemy z korozją. Szybko rdzewieją rama i podłoga - nawet w nowych autach.

Suzuki swift

Suzuki swift

Tu Suzuki również powinęła się noga. Korozja pojawia się na podwoziu, wydechu i w bagażniku.
 

Wstydliwe wpadki! Zobacz, które samochody rdzewieją najmocniej

2013-03-25 | Ostatnia aktualizacja: 10:53 | Komentarze: 27
Korozja pożera i niszczy nie tylko stare samochody. Producentom czterech kółek ciągle zdarzają się wpadki - o zgrozo, nawet firmom słynącym z solidności i trwałości. Zobacz, które auta rdzewieją znacznie bardziej od innych - oto nowa lista...

Ford mondeo

Mondeo trzeciej generacji z początków produkcji korodowało szybciej niż... jego poprzednik. Wykwity rdzy pojawiały się na masce, klapie bagażnika i dolnych krawędziach drzwi. Kłopoty zniknęły po liftingu w 2003 roku.

 

 

 

 

 

Jak zabezpieczyć auto przed rdzą?

Profesjonalne zabezpieczenie antykorozyjne można wykonać w wyspecjalizowanym warsztacie.

Dwie najpopularniejsze metody to:

natryśnięcie sztywnej masy bitumicznej lub polimerowej na podwozie (koszt w zależności od typu auta od 500 do ok. 1000 zł),

 

Źródło

 :http://mojafirma.infor.pl/moto/eksploatacja-auta/nadwozie/317170,Jakie-auta-maja-problemy-z-korozja.html
 

 

 

Pogromcy nieuczciwych Mirków. Ich pasją jest sprawdzanie „bezwypadkowych” aut i robią to naprawdę świetnie



 http://natemat.pl/122135,pogromcy-nieuczciwych-mirkow-ich-pasja-jest-sprawdzanie-bezwypadkowych-aut-i-robia-to-naprawde-swietnie

 http://moto.onet.pl/porady-ekspertow/bezawaryjny-niemiec-to-juz-chyba-tylko-mit/0e304y
 

Kasowanie Inspekcji Serwisowych .

http://magazynauto.interia.pl/porady/eksploatacja/elektronika-elektryka-2861/news-kasowanie-komunikatow-serwisowych,nId,1074209,nPack,1





















































































 

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja